Aleksander Chłopek - outsider221 Aleksander Chłopek - outsider221
2207
BLOG

Kto zabił?

Aleksander Chłopek - outsider221 Aleksander Chłopek - outsider221 Polityka Obserwuj notkę 65

 

           Przez kilka godzin siedziałem znieruchomiały przed telewizorem i patrzyłem w odrętwieniu. Przede mną przesuwały się jakieś obrazki z biurem poselskim w tle, jacyś ludzie wchodzili i wychodzili, ktoś coś mówił, gestykulował. A ja nie mogłem się skupić ani na słowach, ani na obrazkach, ani na własnych myślach, które za nic nie chciały ułożyć się w jakąś logiczną całość, by przynieść ukojenie. I tylko pamięć przypominała, że przecież wiedziałem…

           W ostatnich tygodniach w paru miejscach mówiłem, że ten czas jest w nastroju, w jakimś natężeniu emocji, w przeczuciach też, podobny do tygodni sprzed stanu wojennego. Wtedy również wiedzieliśmy (wiedziałem), że musi coś się stać. Że za dużo padło złych słów, by można było spokojnie oddychać i żyć.

           W ciągu ostatnich lat padały nie tylko złe słowa. Nie tylko epitety i wyzwiska. I nie tylko kłamstwa. Padały słowa o zabijaniu. I to z jednej politycznej strony. O zabijaniu przeciwnika. A wcześniej temu przeciwnikowi odebrano człowieczeństwo – został nazwany moherem, watahą, bydłem. I proces ten wdrożyli ludzie, którzy doskonale znali ten mechanizm z klasycznego dzieła Klemperera „LTI” (Język Trzeciej Rzeszy). Bo kiedy się człowieka sprowadzi na poziomie języka do insektu lub przedmiotu, wtedy można spokojnie i bez wyrzutów sumienia przystąpić do ostatecznego rozwiązania.

           Morderca w Łodzi przyszedł zabić Jarosława Kaczyńskiego. Zabić Go w osobach młodych członków Prawa i Sprawiedliwości. Uczynił to z premedytacją, z zimną krwią, przygotowany w narzędzia do egzekucji. Nie czynił – w swoim wypreparowanym sumieniu – niczego niestosownego. Przecież przed nim już wielokrotnie uczynili to ci, których podziwiał, patrząc ze swojego wygodnego fotela w ekran, jak mówili o „zastrzeleniu i wypatroszeniu” i o „wyrżnięciu”; i jak życzyli Mu szybkiej śmierci, najlepiej w tym roku, bo powinien to być dobry rok. I widział, że nikt tych gadających nie bierze za kołnierz i nie wyrzuca ze studia, że nikt specjalnie się nie krzywi z niesmakiem, a nawet musiał odnieść wrażenie, że to wszystkich bawi. W tym rozbawieniu inteligentnie też wyczuł niedosyt i oczekiwanie. I spełnij je z nienawistną przyjemnością.

           W tej sytuacji powinniśmy sobie wszyscy, a szczególnie niektórzy,  postawić pytanie: kto tak naprawdę jest mordercą?

Z tych rozważań przywróciła mnie do rzeczywistości rozmowa w studio TV INFO.  Równie wstrząsająca, jak wcześniej rozegrany w biurze poselskim dramat. Szczególnie red. Rolicki nie silił się na oryginalność – wszystkiemu winien Kaczyński. Red Gmyz zachowywał się przyzwoicie, ale był mocno w tym odosobniony. Posłowie PO i SLD - no cóż, czy warto o tym pisać? W zacietrzewieniu zapominali nawet złożyć rodzinie i najbliższym wyrazy współczucia.

Piszę te słowa w nocy z wtorku na środę. W jakiej Polsce się rano obudzimy? W lepszej? Nie wierzę. Zbyt wiele w ostatnich latach doświadczyłem osobistej agresji, także i tej werbalnie drastycznej. Trudno też po tym relatywistycznym seansie, jaki zobaczyłem w TV INFO, wierzyć w rozbudzenie sumień. Jak tu nie wspomnieć Miłosza: „Idźcie w pokoju, ludzie prości/ przed wami jest jądro ciemności”.

Pochodzę z wielodzietnej rodziny z ośmiorgiem dzieci, znam wartość takiej rodziny i bardzo wiele zawdzięczam Rodzicom i Rodzeństwu. Od 18 roku życia byłem inwigilowany przez SB i objęty prze te służby wielokrotnie operacjami rozpracowującymi. Przepracowałem 35 lat w zawodzie nauczycielskim jako polonista, dwie kadencje w Sejmie, w Klubie parlamentarnym PiS. Od 12 lat bezpartyjny. Obecnie na emeryturze, ze statusem represjonowanego politycznie w PRL. Uczestniczę w lekkoatletycznej rywalizacji sportowej na Mistrzostwach Polski Mastersów, zdobyłem kilkanaście medali, w tym 7 złotych (w skokach: wzwyż, w dal, trójskok i o tyczce). Sympatyk PJJ.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka