Aleksander Chłopek - outsider221 Aleksander Chłopek - outsider221
2997
BLOG

Zdradza nas język

Aleksander Chłopek - outsider221 Aleksander Chłopek - outsider221 Polityka Obserwuj notkę 98

Wczoraj jeszcze nie znałem publikacji Cenckiewicza i Wojciechowskiego o Witoldzie Kieżunie. Dziś już znam. Zajęło mi to trochę czasu. Czytałem z długopisem w ręku, zapisując marginesy stron uwagami. Zdania nie zmieniłem. Jest to, czego się domyślałem - manipulacja.

Nie spiszę już teraz wszystkich swoich refleksji i analiz, bo jestem świeżo po lekturze znakomitej publikacji Rocha Baranowskiego. Perfekcyjnie i z ogromnym taktem wypunktował wszystkie mielizny i nierzetelności autorów "Tajemnicy "Tamizy". Rozwinę więc tylko ten wątek, który zasygnalizował, nie koncentrując się na nim specjalnie, a ja uważam, że warto. Bo chyba coś więcej mówi o intencjach redaktorów "Do Rzeczy"

Manipulacja w tekście Cenckiewicza i Wojciechowskiego odbywa się przede wszystkim na poziomie języka.  I to już począwszy od podtytułu: "...uwikłał się w niebezpieczne kontakty z komunistyczną bezpieką".

"Uwikłał się" - a z tekstu i uważnej lektury wynika, że "podjął" lub "nawiązał" niebezpieczne kontakty. Autorzy uznali, że lepiej użyć słowa o charakterze zdecydowanie mocniejszym i od razu negatywnie oceniającym. Czytelnik został emocjonalnie przygotowany. I tak już jest do końca.

Czytamy: "... z punktu widzenia SB był jeszcze bardziej interesujący, a jego możliwości operacyjne poważniejsze, gdyż AK-owska biografia uwiarygodniała go w oczach potencjalnych ofiar." Mamy więc "ofiary", słowo pojawiające się w tekście wystarczająco często, byśmy nie zapomnieli o automatycznie kojarzącym się w tym kontekście słowie: "kat". Bo jak jest ofiara, to jest i kat.

A jak jest kat, to nie mógł się "uwikłać". Jego kacia natura w sposób spontaniczny wypełnia swe nikczemne skłonności. Co też trochę dalej przeczytamy: "25 kwietnia 1973 roku dosło do pierwszej, 2,5 godzinnej rozmowy kpt. Szlubowskiego z Kieżunem, który "chętny był przyjechać do Komendy".  I dalej: "Kieżun miał być rozmowny." Więc był rozmowny czy miał być? Taki stylistyczny zawijas. Ale jak się ustawiło kogoś w roli kata, to musiała się pojawić radość z zaproszenia do komendy i wyjątkowa rozmowność. W końcu taki zaszczyt!  Infantylne to, panowie autorzy. Albo zupełny brak szacunku dla inteligencji czytelnika.

Kieżun - według autorów - "tropił po 1976 roku wszelkie kontakty środowisk akademickich z PAN, UW, i innych...", bo "kazała mu to moczarowska perspektywa".  Aż straciłem oddech, jak doczytałem. To już ociera się o groteskę. Moczar, to prawda, przywołuje najgorsze skojarzenia i dziś. Czytelnik ma więc obraz kata wzmocnionego moczarowską perspektywą.

Autorzy nie opuszczają czytelnika i nie dają mu zbyt wiele szans na samodzielne myślenie. Nawet pismo do Kiszczaka zostaje zinterpretowane zanim  się je przeczyta: "Już w pierwszych zdaniach Kieżun nakreślił generałowi swoją lojalną postawę". Nigdy bym na to po lekturze pisma nie wpadł. Po prostu inaczej rozumiem słowo lojalność.

Zbliżamy się do końca: "Warto dodać, że gen. Mieczysław Boruta- Spiechowicz, który przez pośredników szukał z Kieżunem kontaktu, stał się później jedną z jego ofiar." Ofiar Profesora jest w tym tekście sporo.

I czytamy też jak kat "załatwił" swoją ofiarę: "Obraca się ciągle w kręgu minionej rzeczywistości, pielęgnując pamięć o tradycji i kierując się na reprezentanta "starej miary" - podsumowuje pogardliwie ostatniego generała II RP "Tamiza".

Kto tu naprawdę ujawnia swoją pogardę?! Szczególnie wobec zdrowego rozsądku. I szczególnie w zakończeniu: "Witold Kieżun nigdy nie odmówił powrotu do kraju oraz nigdy nie został uznany przez władze PRL za osobę niepożądaną." Tak, to rzeczywiście najmocniejszy argument. Wracał do Ojczyzny, był TW. 

 

 

Pochodzę z wielodzietnej rodziny z ośmiorgiem dzieci, znam wartość takiej rodziny i bardzo wiele zawdzięczam Rodzicom i Rodzeństwu. Od 18 roku życia byłem inwigilowany przez SB i objęty prze te służby wielokrotnie operacjami rozpracowującymi. Przepracowałem 35 lat w zawodzie nauczycielskim jako polonista, dwie kadencje w Sejmie, w Klubie parlamentarnym PiS. Od 12 lat bezpartyjny. Obecnie na emeryturze, ze statusem represjonowanego politycznie w PRL. Uczestniczę w lekkoatletycznej rywalizacji sportowej na Mistrzostwach Polski Mastersów, zdobyłem kilkanaście medali, w tym 7 złotych (w skokach: wzwyż, w dal, trójskok i o tyczce). Sympatyk PJJ.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka