Aleksander Chłopek - outsider221 Aleksander Chłopek - outsider221
1084
BLOG

Tam też byli ludzie

Aleksander Chłopek - outsider221 Aleksander Chłopek - outsider221 Osobiste Obserwuj temat Obserwuj notkę 13

"...jakkolwiek podpisałam decyzję o usunięciu kol. Chłopka ze stanowiska, to tylko dlatego, że mam określone obowiązki służbowe, natomiast nie firmuję decyzji, która leżała u podstaw tego usunięcia" -zaczęła pożegnalną dla mnie Konferencję Plenarną 1.07.1982 r. pani Inspektor.

Nigdy nie przypuszczałem, że przyjdzie mi się tłumaczyć, wyjaśniać, usprawiedliwiać z mojej postawy i aktywności z lat 1980-81, z okresu I "Solidarności". Tak jak nigdy nie oczekiwałem za tamten czas jakichkolwiek pochwał, nagród czy wyróżnień. Przecież decyzje, które wówczas podejmowałem, były zwyczajnie, po ludzku naturalne i tylko przyzwoite. Żadnego heroizmu, żadnej niezłomności, raczej z trudem ukrywany niepokój o przyszłość rodziny, szkoły, kraju.

Kiedy więc dziewięć lat później, 20.03.1990 otrzymałem z Kuratorium Oświaty pismo ustosunkowujące się do wcześniejszych wobec mnie represji, nie potraktowałem je zbyt poważnie i odłożyłem ad acta. Zadecydował o tym szczególnie ten akapit:
"Z punktu widzenia dzisiejszych ocen  (podkr. moje), wynikających z zasadniczych przemian ustrojowych naszego kraju, wymierzane kary i działania dyscyplinujące tamtych lat nie znajdują żadnego merytorycznego uzasadnienia i uznajemy je jako głęboko krzywdzące i sprzeczne z przyjętymi normami postępowania (moje)".
Żadnej urody coniunctivu. Po tak "zgrabnej" stylistycznie prezentacji moralnego relatywizmu nie mogło mnie wzruszyć  ludzkim już językiem wyrażone przeproszenie:
"Kuratorium Oświaty i Wychowania przeprasza Pana za wszystkie doznane przykrości i krzywdy moralne. Zdajemy sobie równocześnie sprawę, iż po latach nie będzie to nigdy pełne zadośćuczynienie."

Nie pojawiłem się też na miejskim spotkaniu władz oświatowych z osobami represjonowanymi - nie chciałem usłyszeć podobnych przeprosin. Ale moja pamięć przechowuje z tamtych czasów twarze ludzi, którzy swoją życzliwością i odwagą pozwalają nam wierzyć w niezniszczalny porządek wartości, mocniejszy od doraźnych ideologii. I zdarzało się, że niektórzy z nich reprezentowali tę drugą, nieprzyjazną nam stronę. Jedną z tych osób warto, a nawet trzeba, przypomnieć. Niech przemówi dokument.


            Protokół Konferencji Plenarnej Rady Pedagogicznej - 1.VII 1982.
Porządek konferencji: 1- Pożegnanie  przez p. Inspektor dyr. A. Chłopka.                                      Ad 1.   Inspektor stwierdza, że jakkolwiek podpisała decyzję o usunięciu kol. Chłopka ze stanowiska, to tylko dlatego, że ma określone obowiązki służbowe, natomiast nie firmuje decyzji, która leżała u podstaw tego usunięcia. W opiniach do Kuratorium i władz jednoznacznie mówimy, że do pracy zawodowej kol. A. Chłopka nie mamy absolutnie żadnych zastrzeżeń, mimo nacisków, bo  (to) było wielu nie na rękę. (...) Wszyscy mamy świadomość, iż dyr. Aleksander Chłopek pełnił tę funkcję w okresie najmniej sprzyjającym pełnieniu funkcji dyrektora. Nie trzeba przypominać, jaki trudny okres mamy za sobą  (...) Przyszedł ze środowiska szkolnictwa zawodowego, z małym stażem kierowniczym, do największego liceum w Gliwicach. To, co wypracował, jest tylko jego osobistą zasługą, osiągnięte zostało ogromną rozwagą i wyważeniem spraw, aby dostosować się do tych czasów i jednocześnie spełniać wymogi szkoły. Inspektor sama przyglądała się tej pracy i niektóre sprawy były załatwiane zadziwiająco sprawnie i szybko.  Mimo odejścia ze stanowiska, ocena pracy dyrektora kol. A. Chłopka jest bardzo wysoka i taka mu się należy.
Chyba nikt z nas nie potrafi się wczuć w te sytuacje i stresy, jakie przeżywał kolega w tym okresie; tym pełniejszy nasz szacunek za tę pracę (...), kiedy niełatwo było ukrywać własne stany. Robił to z myślą, że czas będzie elementem sprzyjającym. Cała gra była grą na zwłokę w nadziei, że rozsądek i rzetelność w ocenie ludzi zwycięży, ale, niestety, stało się inaczej. Tak wiele spraw w oświacie wymaga uregulowania i tutaj jeszcze mamy przegraną sprawę! Inspektor mówi, że chciałaby kiedyś być tak żegnana, jak kolega Aleksander Chłopek. Dobremu człowiekowi stała się krzywda. Szanse na dalsze działania są niewielkie i mogą obrócić się przeciwko koledze, a należy mu się zasłużony wypoczynek. Przekonanie, że jest wybitną osobowością niech pozostanie z nim na zawsze.  (...)
Dyrektor A. Chłopek: Dziękuje za tak miłe i serdeczne pożegnanie, uważa, że nasze opinie o nim są przesadzone, uważa, że jego praca jest zasługą całego grona pedagogicznego oraz młodzieży. (...) Dziękuje wszystkim za współdziałanie, aby ten tak trudny okres zakończyć bez konfliktów,co się udało.
..(...)"

Nie mogła Pani Inspektor wypowiedzieć się jaśniej. Wśród grona pedagogicznego były osoby "niepewne", wszyscy mieliśmy tę świadomość, a co dopiero Inspektor. Wiedziała, że może sobie pozwolić tylko na te opinie i sformułowania, na które uzyskała zgodę. I z pewnością o tę zgodę musiała ostro powalczyć. Miała argumenty - na drugiej szali stały emocjonalne, trudne do przewidzenia reakcje szkolnej młodzieży. Ja też wiedziałem, że bunt młodzieży, wyjście na ulicę, wiszą na włosku. Wielu aktywistom stanu wojennego zależało na konfrontacji, by spacyfikować szkołę, zbuntowanych nauczycieli i dyrektora. To miała na myśli p. Inspektor, akcentując: "mimo nacisków, bo wielu nie było to na rękę." Nie mogła też jaśniej powiedzieć, a jednak zrozumiale dla wszystkich, że to była "gra na zwłokę". Że tę grę ustaliliśmy w pół minuty na "przypadkowym" spotkaniu na przystanku tramwajowym, miesiąc po wprowadzeniu stanu wojennego (że jak napiszę odwołanie, to zyskamy kilka miesięcy spokoju do wakacji i uchronimy w ten sposób aktywnych uczniów i nauczycieli przed represjami). Subtelnie też mnie ostrzegła: „Szanse na dalsze działania są niewielkie i mogą obrócić się przeciwko koledze”

Mieliśmy w Gliwicach szczęście, że w tamtych dramatycznych czasach ta właśnie osoba zarządzała gliwicką oświatą. Kto wie, czy nie dlatego było nas, represjonowanych nauczycieli, wśród pięciu tysięcy pracowników oświaty tylko dziewięciu. Co nie znaczy, że nam nie przetrącono życiorysów i nie zostawiono trwałych urazów w psychice. Ja przynajmniej mogę powiedzieć o sobie, że nigdy już nie odzyskałem podobnej dynamiki działań i wyzwań, jak wtedy, w tych paru latach przed 13. grudnia '81. Także i dlatego, że czułem na sobie mściwą rękę służb. Choć na szczęście miałem jeszcze sporo satysfakcji zawodowej. Cenię to sobie, bo inni tego szczęścia mieli mniej. Albo wcale.

 

Link do tekstu ściśle powiązanego z obecnym:

http://1312eksa46.salon24.pl/686012,stan-wojenny-w-rymerze

 

Pochodzę z wielodzietnej rodziny z ośmiorgiem dzieci, znam wartość takiej rodziny i bardzo wiele zawdzięczam Rodzicom i Rodzeństwu. Od 18 roku życia byłem inwigilowany przez SB i objęty prze te służby wielokrotnie operacjami rozpracowującymi. Przepracowałem 35 lat w zawodzie nauczycielskim jako polonista, dwie kadencje w Sejmie, w Klubie parlamentarnym PiS. Od 12 lat bezpartyjny. Obecnie na emeryturze, ze statusem represjonowanego politycznie w PRL. Uczestniczę w lekkoatletycznej rywalizacji sportowej na Mistrzostwach Polski Mastersów, zdobyłem kilkanaście medali, w tym 7 złotych (w skokach: wzwyż, w dal, trójskok i o tyczce). Sympatyk PJJ.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości